Początkowo metodę tę stosowano w odniesieniu do dzieci z różnymi formami zaburzeń neurologicznych, jednak już od wielu lat stosuje się je również w przypadku maluchów, które rozwijają się prawidłowo – po to, by optymalnie stymulować ich wrodzony potencjał mózgu już od najmłodszych lat, a więc wtedy, gdy mózg rozwija się najszybciej i jest najbardziej chłonny.
Doman doszedł do wniosku, że skoro jako niemowlęta nabywamy tyle ważnych i trudnych umiejętności jak siadanie, chodzenie, samodzielne jedzenie, to nie ma przeszkód, by również w tym wieku zacząć uczyć dziecko czytać. Metoda Domana nie jest typowym programem nauczania – sam Glenn Doman nazywał ją bardziej „zabawą w czytanie”, niż nauką. Jej podstawą jest bowiem zabawa, wraz z towarzyszącą jej atmosferą entuzjazmu i radości – ale też systematyczność, bo bez niej trudno o jakiekolwiek efekty.
Sama metoda nauki polega na pokazywaniu dziecku dużych białych kart, na których dużą czerwoną czcionką napisano różne wyrazy. Na początku są to proste rzeczowniki, które wraz z upływem czasu łączą się we frazy, a następnie w zdania.